menu
- Już wkrótce |
- Aktualności |
- Nowości |
- Zapowiedzi |
- Kontakt
Baranek z koszyka wielkanocnego 2020
Tym, którzy mimo wszystko
święcili baranki z koszyka wielkanocnego 2020
Baranek siedział w szufladzie tak długo, że aż trochę zdrętwiał, ale na wydostanie się z szuflady cierpliwie czekał. Szuflady jednak nikt nie otwierał, mimo że Baranek od czasu do czasu podzwaniał dzwoneczkiem, który miał na szyi. Więc martwił się, ale tylko trochę, bo żył wspomnieniami, a miał co wspominać. Nie był przecież zwykłym barankiem siedzącym w szufladzie – był Barankiem z ozdobnego koszyka, którego teraz w szufladzie nie było, a do którego tak tęsknił.
Baranek dobrze pamiętał swój koszyk wiklinowy, z białą, piękną serwetą i górą słodkiego ciasta, które nazywa się „babka”, a które mu tak smakowało. Dobrze też pamiętał swoje miejsce w koszyku: na kolorowych jajkach, które noszą nazwę pisanek, na gałązkach bukszpanu, które chętnie podgryzał – i z samego przodu, przed wielką, słodką babką.
Pamiętał, jak był niesiony w tym ozdobnym koszyku, jak spotykał po drodze inne Baranki, jak z nimi rozmawiał i jak dzwonił dzwoneczkiem, który miał zawieszony na szyi, co inne Baranki odwzajemniały, tak że całą drogę rozbrzmiewało radosne dzwonienie. Pamiętał też, jak z radości po powrocie z tej drogi, siedząc w koszyku, dzwonił i dzwonił, jak ktoś go pogłaskał i powiedział mu, że jest bardzo piękny. Od tych wspomnień Baranek przeważnie zasypiał, potem budził się i znowu wspominał.
Wreszcie ktoś otworzył szufladę, wyjął Baranka i posadził w pięknym koszyku, wśród pisanek, z samego przodu, przed wielką, słodką babką. „Więc zaraz zobaczę inne Baranki, będziemy rozmawiać i dzwonić” – ucieszył się. Ale nikt go nigdzie nie zabrał. „Co to ma znaczyć? – dziwił się Baranek. – Gdzie są tamte Baranki i dlaczego w koszyku nie ma bukszpanu, który mógłbym podgryzać?” – zadawał sobie pytania.
Zniecierpliwiony, spróbował, jak kiedyś, ciasta, było słodkie, ale nie osłodziło jego goryczy. „Ucieknę stąd, pójdę sam szukać innych Baranków i będę z nimi dzwonił” – pomyślał i zerwał się do ucieczki, ale wszystkie okna i drzwi były pozamykane. Chciał jednak przywołać inne Baranki i zaczął dzwonić. Dzwonił cały wieczór i w nocy, a nawet powiewał swoją chorągiewką, ale nikt się nie odzywał, choć Baranek nie przestawał dzwonić.
A kiedy o poranku zawtórowało mu z oddali bicie wielkich dzwonów, mały Baranek gorzko zapłakał.
Bernadetta Juras